21.03.2006 :: 21:04
Spalam sobie. Zwinieta w klebek wokol telefonu w nogach lozka od 16 do 20.30. Mialam piekne piekne sny. Bylam w swiecie bez wiecznej frusracji. W swiecie gdzie nie ma matury, jest za to prawdziwa milosc, ktora sie spotyka na swej drodze. Gdzie jedynym problemem sa niktorzy zli ludzie lecz czymze jest czlowiek wobec wiecznosci. Nie wiem po co wlasciwie sie budzilam. Byc moze moj organizm odczuwal niedobor czekolady. Pocieszylam go czym predzej. Mam nadzieje ze kiedy za 7minut zamkne oczy, bede tam znow. Re-czytowalam sobie Mistrza i Malogrzate cala zatopiona w tamtym bardziej realnym od tego swiecie. Teraz pozostaje spac. Jeszcze tylko dwa miesiace i bede mogla sie obudzic bo swiat znow bedzie piekny. I wiosna. Zrob mi herbate, oke?