05.01.2007 :: 00:34
Wyszlam dzis z metra i wszystko bylo poezja. Ciemno. Deszcz.W sluchawkach Karin Tatoyan wyspiewywala The History of Stains. Plynelam 2 cm nad chodnikiem. Patrzylam w niebo i deszcz calowal mnie w usta. Bylam srodkiem swiata. Na podworku piosenka sie skonczyla. Przyspieszylam kroku i rozlozylam parasol zastanawiajac sie dlaczego do cholery nie zrobilam tego wczesniej skoro tak leje! Nie mialam dzis czasu marnowac czasu i czuje sie zbyt wypoczeta zeby isc spac.