Wialo.
Mowia ze 4 ale w porywach bylo mocniej, napewno. I tata naprawil pokiereszowanego fanatica.
To mnie podnieca. Doprowadza do szalenstwa. Zapiera dech w piersiach. Mobilizuje do wysilku jakiego nie podjelabym w zadnym innym celu.
Kiedy sie uda. Kiedy lece w slizgu, dotykajac wody tylko statecznikiem, kiedy czuje ze rece mi mdleja a jednak nie poddaje sie wtedy wiem ze zycie ze smierc ze sens ze serce rozrywa klatke piersiowa ze moge plakac ze szczescia.
Znalazlam w zyciu cel. Do jego spelnienia wystarczy mi deska zagiel i wiatr.
PS> I wbrew wszelkim racjonalnym przeslankom zostalam wpisana w poczet dumnych studentow UW. Dziekuje za gratulacje, tak, jestem z siebie dumna.
|