17.08.2006 :: 18:13
Zasłaniajac firanke zawadzilam kciukiem o stojacego na parapecie kaktusa. Odskoczylam. Uderzenie okazalo sie tak silne ze caly palec pokryly malenkie czerwone kropelki krwi - slady po ukluciach. Palec bolal coraz bardziej wiec zaczelam sie mu dokladnie przygladac i odkrylam wciaz tkwiacy w nim kolec. Cazkami do paznokci zaczelam rozdlubywac bolesne miejsce zeby pozbyc sie ciala obcego. Z marnym skutkiem - kolec nie chcial wyjsc. Lamal sie, wyslizgiwal uwierajac coraz bardziej. Po paru minutach prob wreszcie udalo mi sie uchwycic przeciwnika. Ciagne, ciagne i ciaagneee... Kolec tkwiacy w moim kciuku okazal sie miec ponad pol centymetra dlugosci!! Po jego usunieciu krew lala sie strumieniami, naprawde! Nie sadzilam ze tyle plynu miesci sie w jednym palcu.. No. Teraz juz jesten taka biedna ze moge ze spokojnym sumieniem isc sie porelaxowac.